OSP Palikówka

Ochotnicza Straż Pożarna

 

flor2.jpg

Św. Florian, według tradycji hagiograficznej, był urzędnikiem cesarskim w prowincji Noricum (dziś Austria). Gdy za czasów Dioklecjana zaczęto prześladować tam chrześcijan, namiestnik cesarski imieniem Aquilinus, będąc wiernym rozkazom cesarskim, ścigał wyznawców Chrystusa i wtrącał do więzień. Na wieść o tym, że w miejscowości Laureacum (Lorch) zostali uwięzieni chrześcijanie, Florian udał się tam, aby ich wspomagać i pocieszać. Został schwytany przez żołnierzy, którym przyznał się, że też jest chrześcijaninem. Przyprowadzono go przed namiestnika cesarskiego, który próbował nakłonić Floriana do tego, aby porzucił wiarę w Chrystusa, a złożył ofiarę bóstwom pogańskim, wówczas ocali swe życie i piastowany urząd. Florian nawet nie chciał o tym słyszeć, tylko cały czas modlił się o siłę przetrwania. Rozgniewany namiestnik, aby złamać opór Floriana, kazał go bić kijami, a gdy i to nie pomogło, wydał na niego wyrok śmierci. Według tego opowiadania, przywiązano mu kamień do szyi i strącono do rzeki Anisy (Enns) . Było to prawdopodobnie w dniu 4 maja 304 roku. Za jego przykładem miało ponieść śmierć męczeńską 40 chrześcijan. Ciało Świętego pochowała jakaś pobożna niewiasta imieniem Waleria, która w sennym widzeniu ujrzała umierającego Floriana i otrzymała tajemny rozkaz, aby go pogrzebać po chrześcijańsku.

Poza tym skąpym opisem nie ma innych źródeł o życiu św. Floriana, mimo to jego kult bardzo się rozrósł w Europie. Od czasu przywiezienia do Krakowa relikwii Świętego jego kult również zaczął się intensywnie rozwijać w naszej ojczyźnie. Wkrótce ku jego czci postawiono w jednej z dzielnic Krakowa - zwanej Kleparz, okazałą świątynię. W 1528 roku dzielnica ta została doszczętnie zniszczona przez pożar, a ocalał jedynie kościół św. Floriana. Odtąd jeszcze bardziej czczono w całym kraju św. Floriana jako patrona od ognia i klęsk związanych z powodzią. Trzeba pamiętać, że pożary przez wiele dziesiątek, a może setek lat, były u nas najpospolitszą plagą nawiedzającą drewniane i kryte słomą polskie chaty.

Ikonografia polska najczęściej przedstawia go jako rzymskiego rycerza trzymającego naczynie z wodą i gaszącego pożar domu lub kościoła. Niezależnie od tego, czy życiorys danego świętego jest oparty na faktach, czy też został stworzony przez legendę, wiele cech osobowych i sposób jego postępowania staje się wzorem do naśladowania dla wiernych. Pierwsze słowa, które pozwalają coś powiedzieć o usposobieniu Floriana, odnoszą się do jego zachowania, kiedy dowiedział się o uwięzieniu chrześcijan. Na pewno był człowiekiem wrażliwym na potrzeby innych, skoro pospieszył im z pomocą. Można przypuszczać, że potrzeba niesienia pomocy była zakorzeniona w cnocie miłości zgodnie ze wskazaniami Chrystusa: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15, 13), sam był bowiem chrześcijaninem. Jako urzędnik cesarski musiał zdawać sobie sprawę z tego, że sposób jego postępowania jest niezgodny z nakazami cesarskimi i gdy zostanie schwytany, może ponieść śmierć, a mimo to nie zrezygnował z powziętego zamiaru. W jego postawie i osobowości z jednej strony widać cechy rycerza, a z drugiej ogromną wrażliwość i delikatność.